Święta Wielkanocne kojarzą się także z zapachem wędzonych wędlin, smakiem białej kiełbasy i prawdziwej szynki. W czasach PRL takie rarytasy pojawiały się na stołach tylko od święta. A najlepszą szynkę na Śląsku robiono podobno w Zakładach Mięsnych w Rybniku. Pamiętacie czerwony neon owych zakładów przy ulicy Żorskiej? Przypominamy nasz materiał z 2016 roku z archiwalnymi zdjęciami Leona Majsiuka, świętej pamięci rybnickiego fotografa oraz Andrzeja Oświecimskiego, byłego pracownika Zakładów Mięsnych.
- Rybnickie zakłady pracy fotografowałem na zlecenie ówczesnych władz. Miałem wykonać album na XXX-lecie PRL - tłumaczył nam w 2016 roku nieżyjący już dziś Leon Majsiuk, wielki przyjaciel rybnickiej redakcji Dziennika Zachodniego.
Opowiadał nam wówczas, że nigdy jednak nie przekazał owych zamówionych zdjęć. Z “listem poleconym” od ówczesnych władz partyjnych mógł wejść za bramy dużych zakładów pracy i zajrzeć w miejsca zwykle dostępne jedynie dla załogi.
Za prawą zdjęć Majsiuka i opowieści Andrzeja Oświecimskiego, byłego radnego miejskiego, który przez lata pracował w Zakładach Mięsnych przy ulicy Żorskiej w Rybniku, odwiedzamy hale jednego z największych tego rodzaju zakładów w kraju z czasów Polski Ludowej, który niestety nie dotrwał do dnia dzisiejszego.
Pamiętacie czerwony neon z napisem “RYBNICKIE ZAKŁADY MIĘSNE”, który jako jeden z niewielu w starym Rybniku świecił przy Żorskiej?
,,Haziel” na dobry początek
- Najpierw pracowałem w hucie Silesia, ale w 1966 roku przeszedłem do Zakładów Mięsnych. Tam były lepsze zarobki. W Silesii pracowałem w zaopatrzeniu, dlatego do zakładów mięsnych przeszedłem na kierownika zaopatrzenia materiałowego. Potem pracowałem jeszcze m.in. w dziale inwestycji, handlowym i marketingu. Myśmy rozbudowywali tą firmę - opowiadał nam w 2016 roku Andrzej Oświecimski.
Doskonale pamięta, jak budowano giganta przy Żorskiej.
- Przypominam sobie, jak to powstawało. Najpierw była tylko sama rzeźnia, malutki obiekcik. A potrzeby górnictwa były wielkie. Bielska przemysłówka to budowała. Pamiętam, jak dziś, że pierwszą inwestycją był drewniany haziel. Dokładnie to widzę, jak wielki dźwig ten haziel wjezie w powietrzu i szuka miejsca, gdzie go ustawić - śmieje się Andrzej Oświecimski.
W trudnych czasach Rybnickie Zakłady Mięsne nie miały problemu ze zdobyciem towaru. - Były traktowane priorytetowo. Gierek naciskał, żeby mięso było dla górnictwa. Była tzw. masa rodzielnikowa krajowa i mięso było rozdzielane na kilka zakładów w kraju - tłumaczy.
Polscy piłkarze wygrali dzięki szynce
-Myśmy mieli towar z całej Europy. Dlatego te nasze frankfuterki i szynki były takie dobre. Bo bukiet mięsny się mieszał. A nie tak jak u innych, małych producentów, gdy np. zwierzęta były karmione rybami - tłumaczył Oświecimski.
Opowiada, jak po mięso przychodzili wszyscy dzisiejsi znani rzeźnicy z Rybnika i okolic. Oczywiście w tych trudnych czasach, gdy mięso było na kartki pukali też indywidualni klienci.
- Do dziś, kogo spotykam, mówi mi - “Andrzej gdyby nie ty, to my tej komunii nie zorganizujemy”. Starałem się pomagać ludziom - uśmiecha się Oświecimski.
Żartuje, że nawet polska kadra piłkarska wywalczyła 3 miejsce na mistrzostwach świata w Hiszpanii, dzięki wędlinom i szynce z Rybnickich Zakładów Mięsnych. - Byli dożywieni, dlatego dobrze grali - śmieje się Oświecimski, który miał przyjemność być na Mistrzostwach w Barcelonie. - Piechniczek mnie zaprosił - uśmiecha się do wspomnień.
W najlepszych czasach Zakłady Mięsne w Rybniku zatrudniały ponad 1000 pracowników. - Dzienna produkcja wynosiła 40 ton. Pracowaliśmy na wszystkie zmiany - wspomina piękne czasy Oświecimski.
Ale, jak to w dużych zakładach, zdarzały się też przykre historie.
- Pamiętam, jak raz w godzinach rannych całą pensję skradziono od wszystkich pracowników. W biurowcu na 4 piętrze było kasa. Cały zakład był oznakowany. Milicja wzięła linie papilarne od wszystkich pracowników. Każdy, jeden na drugiego patrzył. A okazało się, że pieniądze wziął jeden z zatrudnionych w zakładach skazanych. Poznał jedną z dziewczyn z magazynu. Chodził po wypłaty ze swoją konkubiną, obserwował jak się wszystko odbywało i to wykorzystał. Wiedział, gdzie są pieniądze, którymi oknami się dostać. Wpadł, bo w końcu nie wytrzymał i zaczął je wydawać - wspomina.
Niestety, tak, jak wielu innych współpracowników Oświecimski “nie dorobił” do emerytury. Zakłady Mięsne zamknięto. Powstała spółka, która jeszcze przez jakiś czas “ciągnęła produkcję”. Ale i to się skończyło. Budynki dawnych potężnych Zakładów Mięsnych przy ulicy Żorskiej wyburzono, a czerwony neon zgasł na zawsze.
Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?