Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plażowym wstęp wzbroniony

Anna DOLSKA
Marek Śliwka, właściciel poznańskiego biura podróży, niedawno przeczytał o sobie w ogólnopolskim dzienniku, że wspiera reżim komunistyczny, organizując wycieczki do Korei Północnej.

Marek Śliwka, właściciel poznańskiego biura podróży, niedawno przeczytał o sobie w ogólnopolskim dzienniku, że wspiera reżim komunistyczny, organizując wycieczki do Korei Północnej. We wtorek za swoją działalność otrzymał Certyfikat Najwyższa Jakość. O co tu chodzi?

Logos Travel Marka Śliwki jest niewielkim biurem podroży, specjalizującym się w wyjazdach do trudno dostępnych zakątków świata.

- Kto z nami wyjedzie, nie wypoczywa na plaży, a wyciska z siebie siódme poty - mówi Marek Śliwka. - Nie ukrywamy się za plecami turystów. Wiele szlaków przetarłem osobiście, bo nie mam zwyczaju wysyłania turystów niczym żołnierzy na pierwszą linię frontu.

Z dumą podkreśla, że w Bhutanie był pierwszy.

Wyścig do trudnych miejsc

Przyznaje też, że wśród biur podróży panuje swoisty wyścig szczurów: każdy ma ambicję być pierwszy w danym miejscu. Dlatego Logos Travel ma w ofercie wyjazdy do Algierii, Kambodży, Laosu, na Kubę, do Iranu i od niedawna do Korei Północnej.

- Nie jest naszą sprawą mieszanie się do polityki - zastrzega właściciel Logos Travel.
- Jednak nie interesuje nas organizowanie wyjazdów dla turystów o plażowym doświadczeniu, którzy spędzają wakacje bez refleksji. Każdy, kto z nami wyjeżdża, przywozi świadectwo rzeczywistości.

Orwellowska rzeczywistość

Korea Północna, hermetyczny kraj, w którym komunistyczny ustrój zachował się w najbardziej ortodoksyjnej formie, kusiła go od dawna.

- Udało mi się tam wyjechać przed rokiem, załatwiając wizę przez ambasadę w Pekinie - opowiada Marek Śliwka.

- Podróż tam była niczym przekroczenie granicy dwóch światów. Zakwaterowano nas w hotelu na wyspie, której nie można było opuszczać po określonej godzinie. Cały czas byłem pilnowany.

W maju 2005 r., z Logos Travel wyjechała pierwsza wycieczka do Korei Północnej. Pod hasłem ,,Szlakiem ortodoksyjnego komunizmu“ w programie znalazło się m.in. zwiedzanie Phenianu, a w nim 40-metrowego pomnika Kim Ir Sena, wycieczka do strefy zdemilitaryzowanej w Panmunjom, pokazowej szkoły średniej, której uczniowie stanowią swoistą wizytówkę edukacyjną KRLD i rolniczej spółdzielni produkcyjnej.

- Na wyjazd zdecydowali się specyficzni ludzie - przyznaje szef Logos Travel. - Jeden od lat bada zjawisko kultu jednostki, inni interesują się historią i kulturą Wschodu. Dla nich było to zderzenie posiadanej wiedzy z realnym światem.

Baczność od początku

Na pierwszą wyprawę pojechało siedem osób.

- Posądzanie mnie, że daję zarabiać ludobójczemu reżimowi jest niedorzecznością - mówi z naciskiem Marek Śliwka. - Ile można zarobić na siedmiu turystach? Przy takim podejściu potępić należy organizatorów wycieczek do Chin, gdzie rocznie wykonuje się cztery tysiące egzekucji, albo na Kubę.

Marek Śliwka przyznaje też, że pierwszy wyjazd zorganizował poniżej kosztów.

- Opłacają mi się dopiero wyjazdy, w których uczestniczy 16 osób - dodaje.

Od samego początku turyści, którzy pojechali do Korei, mieli świadomość, że po przekroczeniu granicy kończą się żarty. Trzeba się też liczyć z tym, że do ostatniej chwili władze mogą nie zgodzić się na wjazd.

- Nie można tam używać aparatów z teleobiektywem - opowiada Piotr Jendruś, uczestnik wyprawy. - Na lotnisku przydzielono nam czterech przewodników, później mieliśmy dwóch, a w strefie zdemilitaryzowanej w proporcjach jeden do jednego.

Piotrowi Jendrusiowi udało się wykonać kilkaset zdjęć.

- Najpierw ciągle słyszeliśmy ,,nie wolno fotografować“, później przymykali oko jak robiliśmy zdjęcia - mówi turysta. - Nie pozwolono nam jednak zbliżać się do ludzi i z nimi rozmawiać. Udało nam się to tylko w porcie. W koreańskich sklepach jest na półce po jednej butelce i po sztuce odzieży. Dobrze zaopatrzone są sklepy komercyjne nieosiągalne dla Koreańczyków. Piwo Heineken kosztuje w nich 1,5 euro, a oni zarabiają miesięcznie 3,5 euro.

Piotr Jendruś pokazuje zdjęcia z Korei, gdzie tylko można, by jak najwięcej osób dowiedziało się, jak żyją ludzie w kraju rządzonym przez Kim Dzong Ila.

- Opowiadając o swoich podróżach, nie chcemy przeprowadzać rewolucji w krajach, gdzie łamane są prawa człowieka, ale już samymi relacjami może da się coś zmienić - zastanawia się Marek Śliwka.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto