Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork przyjmie uchodźców? Burmistrz musi odpowiedzieć wojewodzie do 20 października

Jacek Skrobisz
Do 20 października burmistrz Marek Charzewski ma odpowiedzieć wojewodzie, czy Malbork przyjmie choćby jedną rodzinę z grupy uchodźców docierających do Europy. Jaką burmistrz powinien dać odpowiedź? Weź udział w sondzie.

W ciągu dwóch lat w Polsce ma zamieszkać od 6 do 11 tysięcy uchodźców pochodzących z Syrii, Erytrei i być może Iraku. Dyskusja na temat decyzji Unii Europejskiej o wysłaniu uchodźców do poszczególnych krajów członkowskich, o obawach z tym związanych, ale też o potrzebie solidarności z osobami uciekającymi przed wojnami toczy się w całym kraju. Trwa ona też w Malborku. Władze miasta mają do 20 października odpowiedzieć wojewodzie pomorskiemu, czy Malbork jest w stanie przyjąć u siebie uchodźców.

O to samo pytał na jednej sesji Rady Miasta radny Jerzy Czernik.
- Jestem za umiarkowanym przyjęciem kilku rodzin uchodźców, lecz uważam, że Malbork nie ma ani mieszkań, ani funduszy na ten cel - mówi Jerzy Czernik.

Brak lokali mieszkalnych to podstawowy argument poruszany przez burmistrza Marka Charzewskiego, ale też przez innych samorządowców.
- Sytuacja mieszkaniowa jest w tym przypadku bardzo ważna. Malbork nie posiada wolnych lokali i nie ma środków na pomoc dla uchodźców - mówi Arkadiusz Mroczkowski, przewodniczący Rady Miasta Malborka.

Burmistrz, zanim da odpowiedź wojewodzie, zamierza rozmawiać na ten temat z przedstawicielami różnych instytucji, które mogłyby pomóc uchodźcom, choćby w kwestii pracy.
- Jestem za pomocą uchodźcom, którzy uciekają przed wojną. Uważam, że powinniśmy zachować się solidarnie, tak jak kiedyś pomagano Polakom - mówi Marek Charzewski. - Pojawia się jednak pytanie, na ile wśród tych uchodźców będą osoby, które uciekły przed wojną, a na ile będą wśród nich imigranci ekonomiczni, którym zależy tylko na poprawieniu swojej sytuacji materialnej.

Argumenty o imigrantach ekonomicznych lub potencjalnych terrorystach są najczęściej używane przez przeciwników przyjmowania w Polsce uchodźców. Rolą służb specjalnych krajów unijnych jest zweryfikowanie, kto otrzyma status uchodźca, a kto zostanie wydalony z UE. „Dziennik Bałtycki” razem z czterdziestoma innymi redakcjami przygotował informator, z którego można się dowiedzieć, jak będzie wyglądało przyjmowanie obcokrajowców - przeczytaj TUTAJ

Nie każdy wie, że proces ten ma potrwać dwa lata, więc uchodźcy mają trafiać do Polski partiami. Będą lokowani w ośrodkach głównie na wschodzie kraju, ale pomoc deklarują też samorządy. Uchodźcy mają pochodzić z obozów we Włoszech i Grecji, dokąd przedostali się Azjaci i Afrykańczycy. Włosi i Grecy we współpracy z polską Strażą Graniczną i Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego mają weryfikować każdą z osób. Polska będzie mogła w każdym momencie odmówić przyjęcia danej osoby, jeśli na przykład ABW stwierdzi, że może ona stanowić zagrożenie terrorystyczne. Nie będą też przyjmowane osoby o nieustalonej tożsamości. Polska może też poprosić o uchodźców wyznających chrześcijaństwo, a którzy w swoich krajach byli prześladowani.

- Myślę, że na sprawę uchodźców trzeba spojrzeć bardziej przychylnie. Przecież to są w większości osoby, które faktycznie szukają pomocy. Widzimy w relacjach telewizyjnych i na zdjęciach matki z dziećmi na rękach, które chcą żyć w pokoju - mówi radna Teresa Zdanowicz. - Rozumiem, że w Malborku nie ma wolnych lokali mieszkalnych, ale nie wierzę, że nie można by było w ciągu dwóch lat wygospodarować choćby jedno mieszkania, wyremontować jakiś pustostan, w którym uchodźcy znaleźliby swój nowy dom.

Uchodźców chcą przyjąć u siebie władze Gdańska, Gdyni, Sopotu i Słupska. To samo zadeklarował także wójt małego Gniewina na Kaszubach.

Przypomnijmy, że o pomoc dla prześladowanych uciekinierów apelował też papież Franciszek. Gotowa byłaby odpowiedzieć parafia św. Mateusza Apostoła w Nowym Stawie, jednak jest kilka "ale"...

- Gdyby znalazło się miejsce, żeby umieścić taką rodzinę w naszej parafii, włączyć do wspólnoty - to czemu nie. Jeśli chodzi o pomoc ludziom, którzy uciekają z powodu strasznej wojny, to jesteśmy otwarci. Pytanie tylko, czy sami uchodźcy chcieliby w takich małych miasteczkach mieszkać, czy by dobrze się tutaj czuli, bo często są to sprawy języka czy religii - mówi ks. proboszcz Jerzy Pawelczyk. - To naprawdę jest sprawa złożona, dlatego na dziś nie da się powiedzieć, że przyjmujemy albo nie przyjmujemy, bo trzeba wszystko dobrze zorganizować. Natomiast myślę, że mieszkańcy są otwarci. Polakom przecież też kiedyś pomagano, przytulano ich za granicą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto