Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Mazańcowicach? Szkoła zamknięta, 700 dzieci ma dzisiaj wolne

Jacek Drost
Agata Czauderna, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mazańcowicach wierzy, że wynik badań będzie negatywny i szkoła zacznie normalnie pracować.
Agata Czauderna, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mazańcowicach wierzy, że wynik badań będzie negatywny i szkoła zacznie normalnie pracować. FOT. Jacek Drost
Aż 700 dzieci chodzących do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mazańcowicach koło Bielska-Białej ma dzisiaj wolne. Wszystko z powodu nauczycielki, która wróciła z Włoch i trafiła do Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie, gdzie przechodzi badania na obecność koronawirusa. - Odwołaliśmy zajęcia, żeby w przypadku pozytywnego wyniku nie było, że coś zaniedbaliśmy - stwierdziła Agata Czauderna, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mazańcowicach.

Decyzja o odwołaniu zajęć dydaktycznych w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w podbielskich Mazańcowicach zapadła wczoraj po południu. Podjęła ją dyrekcja szkoły w porozumieniu z organem prowadzącym, czyli wójtem gminy Jasienica i Radą Rodziców.

- Odwołanie zajęć jest związane z tym, że nauczycielka, która była przez weekend za granicą, zgłosiła się do bielskiego Szpitala Wojewódzkiego, gdzie została poddana rutynowym badaniom na ewentualne zarażenie koronawirusem - stwierdziła dyrektor Czauderna. Dodała, że jeśli wynik badań - co ma nadzieję się nie stanie - okazałby się pozytywny, to nie chcieliby zostać posądzeni o jakieś zaniechania.

W efekcie dzisiaj dzień wolny ma 500 uczniów i 200 przedszkolaków z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mazańcowicach. Do szkoły przyszedł tylko jeden uczeń na zajęcia opiekuńczo-wychowawcze, które szkoła zagwarantowała rodzicom nie mającym co zrobić z dziećmi. Nauczyciele przyszli do pracy według planu lekcji jaki obowiązuje dzisiaj, bo nie było wiadomo, ilu rodziców pośle dzieci do szkoły, ale zostali zwolnieni do domów.

Dyrektorka wyjaśniła, że podejrzenie koronawirusem dotyczy młodej nauczycielki, która jest w szkole na rocznym stażu. Przez weekend była we Włoszech, a w poniedziałek przyszła normalnie do pracy.

Z tego co się dowiedzieliśmy, normalnie prowadziła lekcje, opowiadała o swoim wyjeździe do Rzymu. Kiedy w poniedziałek po południu w mediach pojawiły się informacje, że z bielskiego Szpitala Wojewódzkiego została przewieziona do Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie kobieta z podejrzeniem koronawirusa rodzice i nauczyciele skojarzyli fakty i wszczęli alarm. Sama nauczycielka napisała w mobilnym dzienniku, że nie rozumie skąd całe zamieszanie. Przyznała, że była w Rzymie przez weekend, więc poszła się profilaktycznie przebadać.

- Wczoraj była gorąca linia. Rodzice dzwonili dopytywali. Staram się nie robić atmosfery paniki, ale rodzice też są świadomi zagrożenia - czytają, słuchają informacje, więc wiedzą, że jeśli wynik okazałby się pozytywny, to wiedzą z jakimi klasami pani pracowała - stwierdziła dyrektor Czauderna. Dodała, że młoda nauczycielka nie przemyślała swojego postępowania, postąpiła nieodpowiedzialnie.

Szkoła będzie zamknięta tak długo, jak to będzie konieczne. Na razie w szkole czekają na wyniki badań. Od nich będzie zależało, kiedy zostanie otwarta.

- Na ten moment czekamy na wyniki i jeśli one okażą się negatywne, z czego bardzo byśmy się cieszyli i na co liczymy, to wracamy do pracy - podkreśliła dyrektor Czauderna.

Wyniki badań mają być znane najpóźniej w czwartek.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto