MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

8. urodziny Fundacji Miasto Kotów z Piotrkowa: Nowa kociarnia, mnóstwo wzruszeń i urodzinowe marzenia ZDJĘCIA

Aleksandra Tyczyńska
Aleksandra Tyczyńska
Minikociarnia Fundacji Miasto Kotów w Piotrkowie żartobliwie zwana Malinowym Zdrojem
Minikociarnia Fundacji Miasto Kotów w Piotrkowie żartobliwie zwana Malinowym Zdrojem Dariusz Śmigielski
Fundacja Miasto Kotów z Piotrkowa Trybunalskiego właśnie obchodzi swoje 8 urodziny. To już tradycyjnie czas podsumowań wśród powiększającej się rodziny wolontariuszy i marzeń o tym, w jaki sposób rozwinąć działalność, ale w tym roku to też trudny czas ze względu na dużą ilość porzuconych i wymagających pomocy kocich maluchów oraz konieczności podejmowania dramatycznych wyborów.

8. urodziny Fundacji Miasto Kotów z Piotrkowa: Nowa kociarnia, mnóstwo wzruszeń i urodzinowe marzenia

W ciągu minionych ośmiu lat codzienność dziesiątek wolonatriuszy Fundacji Miasto Kotów z Piotrkowa Trybunalskiego upływała na ratowaniu kocich istnień i szukaniu im dobrych domów. Przez osiem lat udało się pomóc kilku tysiącom zwierząt, z czego ponad 400 zwierząt, bo oprócz kotów były to także króliki, świnki morskie oraz psy, zostało zaadoptowanych przez nowe kochające rodziny.

- Powiększa się także nasza drużyna wolontariuszy, co cieszy mnie ogromnie, bo bez ludzi chętnych do pomagania istnienie fundacji byłoby niemożliwe. Ten ósmy rok jest wyjątkowy dzięki osobom które do nas dołączyły. Mamy naprawdę świetną drużynę, zmotywowaną, zaangażowana, wrażliwą, mocno utożsamiająca się z ideami naszej organizacji. To wartość, którą trudno przecenić. Oczywiście ciągle poszukujemy nowych osób do współpracy, bo do zrobienia jest naprawdę dużo na tym kocim "poletku" - mówi Dagmara Roszkowska, prezes FMK.

Jak dodaje, praca wolontariuszy nie należy do łatwych, bo w nowej minikociarni pieszczotliwie zwanej Malinowym Zdrojem (zbiórka na utrzymanie TUTAJ), gdzie przebywa część podopiecznych (pozostałe są w domach tymczasowych) polega na dyżurowaniu trzy razy dziennie, podawaniu leków, wożeniu do weterynarzy, socjalizacji, sprzątaniu i podejmowaniu decyzji adopcyjnych. Ale to też mnóstwo wzruszeń z postępów, jakie robią kociaki i okazji do zacieśniania więzi między ludźmi, bo wśród tych, którzy opiekują się kotami w Malinowym Zdroju, siłą rzeczy pojawiają się przyjaźnie. Są też sytuacje, kiedy... praktycznie cały swój czas trzeba poświęcić dla ratowania życia kociaka.

- Tyciątko znalezione koło Focusa, na początku też trafiło do minikociarni, ale to było porzucone, zaledwie dwutygodniowe kociątko, które nie potrafiło jeszcze samodzielnie jeść i miało problemy z wypróżnianiem. Zabrałam je do domu i właściwie musiałam zastąpić mu kocią mamę, tzn. karmić co trzy godziny, masować brzuszek, dogrzewać - mówi Agnieszka Pol - Rutkowska jedna z wolontariuszek FMK, której w opiece nad Tyciątkiem pomagał syn, a po kilku tygodniach z dumą dodaje: - Teraz to już Tyciek - je samodzielnie i jest niesamowicie grzeczny.

Często zdarzają się też przypadki bardzo trudne, które pochłaniają mnóstwo fundacyjnej energii i funduszy, a wolontariuszy kosztują wiele skrajnych emocji. Tak jest w przypadku Mućka, dorosłego już kocurka, który cierpi na białaczkę szpiku kostnego i dopóki pomaga leczenie, wszyscy są dobrej myśli, ale wszyscy też liczą się z tym, że w przypadku pogorszenia, konieczna będzie decyzja o skróceniu cierpień i poddaniu Mućka eutanazji. Kolejnym trudnym przypadkiem jest Carbonara, kotka potracona przez auto, którą fundacja wysłała na rehabilitację do Gdańska, ale okazało się, ze konieczna jest amputacja uszkodzonej łapki. W dodatku, badania wykazały, że ma ona aktywną białaczkę wirusową, przez co trudno będzie znaleźć dla niej nowy dom. Nowotwór płaskonabłonkowy lekarze wykryli z kolei u kotki zwróconej po 10 latach od adopcji - burej Grysi. Niestety, jest tak umiejscowiony, że rokowania są bardzo złe (zbiórka na jej leczenie TUTAJ). W ciągu ostatnich tygodni wiele zmartwień przysporzyła też choroba jelit Silverka, kota, który jest doskonale znany wśród fanów fundacji.

A jak jest kiedy udaje się przezwyciężyć trudności?

- To są niesamowite momenty - Dagmara Roszkowska nie ma wątpliwości, że najlepszym tego przykładem jest Milton - kot w typie rasy maine coon, którego po wypadku właściciele przynieśli do przychodni weterynaryjnej w celu... uśpienia, ale lekarz skontaktował się z FMK podkreślając, że kota można "poskładać", może on żyć i z pytaniem, czy Fundacja obejmie nad nim opiekę: - Oczywiście, zgodziliśmy się. Było ciężko, bo Milton miał kompletnie pogruchotaną szczękę, futro, które trzeba było zgolić, choroby skóry. Ale zakochał się w nim młody mieszkaniec Bielska Białej, całymi miesiącami na niego czekał, przysyłał prezenty, a dziś już Milton jest z nim, w nowym domu.

Urodzinowe marzenia FMK

Fundacja przyjmuje darowizny finansowe, które pozwalają opłacać bieżące wydatki, dary rzeczowe w postaci jedzenia, żwirku czy kocich akcesoriów. Wciąż też potrzebni są zaangażowani wolontariusze do bycia domami tymczasowymi lub pomocy w Malinowym Zdroju.

- Na ten moment poszukujemy też dobrej duszy, która dysponuje magazynem, w którym moglibyśmy bezpłatnie przetrzymać budki na zimę dla bezdomnych kotów, które niedługo, jak co roku będziemy robić - mówi prezes FMK.

A największym urodzinowym marzeniem jest zakup fundacyjnego samochodu, który będzie służył do jeżdżenia na interwencje, przewożenia podopiecznych, jeżdżenia na zajęcia edukacyjne, wizyty adopcyjne oraz przewożenia sprzętu, który coraz trudniej nam upychać w prywatne auta wolontariuszy. Zbiórkę można wesprzeć TUTAJ

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto